Rynek Infrastruktury
We wtorek Komisja Europejska poinformowała, że dokapitalizowanie spółki zarządzającej lotniskiem Gdynia-Kosakowo było niedozwoloną pomocą publiczną i nakazała polskim władzom odzyskanie od niej 91,7 mln zł. W uzasadnieniu napisano m.in.: – Środki publiczne przekazane przez gminy Gdynia i Kosakowo na rzecz portu lotniczego Gdynia-Kosakowo przyznają beneficjentowi nienależną przewagę konkurencyjną, w szczególności nad lotniskiem w Gdańsku, co stanowi naruszenie unijnych zasad pomocy państwa. (…) W trakcie dochodzenia Komisja stwierdziła (…), że prognozy dotyczące ruchu lotniczego i przychodów przedstawione w biznesplanie lotniska w Gdyni nie były realistyczne, biorąc pod uwagę fakt, że port lotniczy w Gdańsku nie jest zatłoczony i znajduje się w odległości zaledwie 25 km.
Poseł Kozłowski zwraca uwagę przede wszystkim, że 2 lata temu powstała opinia UOKiK, z której wynikało, że pomoc publiczna dla spółki zarządzającej lotniskiem w Kosakowie może być nieuzasadniona. – Co ciekawe, dopiero całkiem niedawno okazało się, że taka opinia istnieje – mówi Jan Kozłowski.
Poseł nie sądzi, by casus Kosakowa spowodował, że instytucje UE będą uważniej przyglądały się polskim inwestycjom infrastrukturalnym. – Ta sytuacja niewiele zmieni. Unia w sprawie Kosakowa zachowała się w sposób rutynowy. Podkreślić natomiast należy, że Wojciech Szczurek zdecydował się na tę inwestycję samodzielnie, nie konsultował jej z nikim – dodaje Kozłowski.
W opublikowanym w środę wspólnym oświadczeniu podpisanym przez prezydentów Gdańska i Sopotu Pawła Adamowicza i Jacka Karnowskiego oraz marszałka woj. pomorskiego Mieczysława Struka, przeczytać można, iż nieprawdą jest, że list intencyjny samorządowców z 2005 r. dotyczący „ucywilnienia” Kosakowa zakładał – jak głoszą obecnie władze Gdyni – konieczność budowy pełnowartościowego lotniska pasażerskiego. Jego intencją było tylko dążenie do przeniesienia z Rębiechowa do Kosakowa obsługi małych samolotów (general aviation).
Jan Kozłowski (europoseł PO od 2010 r., wcześniej, przez 8 lat, marszałek woj. pomorskiego) uważa, że zasadnym jest w tym momencie dążenie do tego, by połączyć kapitałowo oba lotniska oraz ustanowić dla nich wspólny zarząd. Nasz rozmówca zakłada jednak, że działanie to nie może się odbyć kosztem kondycji finansowej lotniska w Gdańsku.
– Sytuacja jest skomplikowana. Potrzebni są prawnicy, ekonomiści, szereg innych biegłych. Niedługo do spółki zarządzającej Kosakowem wejdzie zapewne syndyk. Niezbędne jest maksimum dobrej woli wszystkich stron, by ten problem rozwiązać – dodaje polityk PO.
Na pytanie, czy doświadczenia z Kosakowem powinny utemperować starania dotyczące budowy nowych lotnisk pasażerskich w Polsce – Kozłowski przypomniał, że w czasach, gdy był marszałkiem województwa, istniała zasada, że Unia dofinansowuje nie więcej niż jedno lotnisko w danym regionie.